![O powstawaniu muralu, obraźliwych krzykach i zachwytach](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHOUjBVyZJHa2Z5Oii0ukVPPQvUzYjE8x_9OmTaQF2d8YTOeh8Qih1ePs6zBndrSK8n0Tmvl2u6E4F9w3p0dhvnh0GxKx6Dl0HA8PvHXXALakt5-uAK559a7xmXvVLcIS0dgS4unmtE2sj/s640/image1-4.jpeg)
![]() |
Projekt muralu, który zostanie uzupełniony o części niewidoczne na zdjęciach |
Mural przerósł moje oczekiwania. Myślałam, że robię prostą ilustrację, której tekst dodaje celowości. Zapomniałam, że maluję psy pijące wódkę. Zapomniałam, że będę malować jak dziecko a ludzie będą na mnie krzyczeć, że to ohydne bohomazy. Zupełnie jak Pani w przedszkolu, w którym robiłam praktyki, gdy dziecko malowało piękne plamy barwne, które pani porwała, karząc rysować domek z dymkiem. Rozpoczęłam małą walkę z systemem, zapominając że dziecięca wrażliwość i szczerość znowu skojarzy się z nieumiejętnością.
![]() |
Powstawanie muralu |
Zadłużam się u Ojca, proszę go o pomoc z przewiezieniem farb i rusztowania. Przez całą drogę mówi mi, że to co robię jest bez sensu, nikt tego nie zrozumie, on sam zresztą też. Mówi mi, że jestem ładną dziewczyną i dziewczyny takich rzeczy nie robią (co będę jeszcze słyszeć od mężczyzn w trakcie malowania wiele razy). Mimo wszystko dzwoni po kolegę, składamy rusztowanie, on odjeżdża, moje morale są pokruszone a w głowie odtwarza się historia jego znajomego, który pracując na rusztowaniu złamał kręgosłup. Mimo wszystko kazał wejść mi na rusztowanie i bujał nim, krzycząc kilkukrotnie "nie bój się".
![]() |
Mural z przestrzenią aktywizującą |
O 12 kolejnego dnia rysuje się już czarno-szara powierzchnia, wyłaniają się białe postaci. Słońce idealnie natrafia na ścianę, tak że gdy maluję odbija się wprost na moją twarz i ją parzy. Wtedy następuję kumulacja, bo przechodnie na mnie krzyczą. Regularnie słyszę "bohomazy", że jest to brzydkie i czy to zamaluję. Że dziecko zrobiłoby to lepiej. Że taka ładna dziewczyna a takie brzydkie kolory. Staram się być uprzejma, jest mi jednak na tyle przykro, że nie odpowiadam merytorycznie, tłumaczę się na około. Wierzę , że oswoją się, zrozumieją. "Nie chcemy żadnych Picassów!!" - woła starsza pani, gdy zaraz później inny mężczyzna przybija mi piątkę.
Starszy mężczyzna ubrany w nienaganne szarości |
Przychodzą rodziny z dziećmi. Przychodzi kompozytorka, która usłyszała o muralu i z łzami w oczach patrzy na ścianę. Pojawia się idealnie ubrany 95 letni Pan, który prosi o zdjęcie. Ktoś gratuluje mi, ktoś gubi portfel robiąc zdjęcie. Pani ze wspólnoty przeprasza mnie za pana, który chwilę wcześniej krzyczał i przeklinał, przytula mnie i daje różę.
Stawiam obraz w żywej galerii, w skórze miasta, w przestrzeni tuż obok dworca. Poznaję "największego bandytę" Olsztyna, obserwuję ukrytych w zaroślach bezdomnych, rozmawiam z ludźmi, którzy mówią, że Polska to wystarczająco szary kraj, że oni chcą o tym zapomnieć. Orientuję się, że wartość tego obrazka w tym miejscu nabiera siły. Siły, której sama trochę się boję. Wiem, że mural może zostać ponownie przegłosowany i zamalowany. Ale nawet ta chwila, w której będzie istniał jest wyjątkowa. Wydarzyła się dyskusja. Estetyczna i etyczna. Jeżeli ludzie obrażają się na szarości - to może właśnie one ich dotyczą? Uciekając od dziecięcego oka, które było najbardziej prawdziwe w swoich impulsach, zaznaczają autorytet swoich działań.
![]() |
Ja i mural |
Ilustracji odbieram człowieka a stawiam psa. Odbieram powagę typowo ludzkiej sytuacji, zabieram nasze atrybuty, na których zdolność posiadania tracimy mnóstwo czasu, i trywializuje je w potencjalne przedmioty, które mogłoby mieć zwierzę. Śmieję się, że to co mamy jest nam nie potrzebne. Najważniejsze jest to, co pomiędzy, to co możemy zmienić. O czym nawet pies mógłby gadać.
Finalnie mural zostaje nagrodzony, otrzymując I nagrodę, na co absolutnie nie liczyłam.
Dziękuję za pomoc Mamie, Małgosi i Osobom koordynującym projekt.