Punk to dla mnie trochę rodzaj zwierciadła każdej dziury tego świata, która najbardziej ociska wolność konkretnego społeczeństwa. Islandia tymczasem przedstawia mi się, naiwnie zresztą bardzo, jako kraj wiecznej harmonii, której temperament określa wolny bieg strumienia. Tymczasem! Jest punk na Islandii.
Zacznijmy od nazw, myślę że od niej zaczyna się cała konotatywność zjawiska. Jaki brzmi w Polsce na plakatach punk? Cela 3, Ewa Braun, Kryzys, Moskwa, Dezerter. Jaka sytuacja w kraju, w latach powojennych i komuny, jest raczej jasna. A Islandzkie zespoły punkowe? Tłumacząc na język polski: Senny Szachista. Ego. Masturbacja. I Kukl na czele z młodziutką Bjork.
![]() |
Islandzkie Muzeum Punku (zaadaptowana łazienka publiczna) |
Islandia posiada swoje Muzeum Punku. Oprócz wiszących słuchawek z muzyką, mnóstwem plakatów, krótkich manifestów i obiegowych symboli punku - jest też pomieszczenie w którym można przymierzyć rebeliancką kurtkę tych czasów i w luźnym kroku pozować z gitarą czy grać na perkusji (na trip adviser można obejrzeć przykładowe zdjęcia). Dla jednych droga pseudo-atrakcja , w miejscu gdzie powinien stać sedes, dla innych coś fajnego. Ja bym chciała. (9$)
![]() |
20 letnia Bjork |
![]() |
Bjork z zespołem Kukl |
Bjork zadebiutowała w telewizji jako 20 latka z dużym brzuchem w fromacji Kukl. Oprócz jakości wystąpienia zespołu, odbiorcy byli oburzeni młodą muzykantką , która - krzyczeli - ma 14 lat i jest w już w ciąży! W latach 70 Islandia jako kraj znacznie różniła się od swojego akutalnego kształtu. W telewizji był 1 program telewizyjny, nie było piwa. Powoli zaczynały wpływać kasety z Anglii, jak Joy Division czy Echo and the Bunnymen, a młodzież zaczyna odczuwać narastający bunt na pop i dyskoteki. Powstał wreszcie pierwszy sklep z niezależną muzyką. A pierwszym zespołem, który występuje na wyspie jest - The Kinks.
Kjartan Sveinsson, islandzki muzyk z Sigur Ros, mówił, że w islandii nie było czegoś takiego jak beatlemania. Każdy rozpoczynał wiązanie zespołu od myśli - zróbmy coś innego. To mocno można odczuć obcując z muzyką islandzką. Jej geograficzna niezależność mocno dookreślana jest przez zjawiska artystyczne.
(((( Bjork występująca z wielkim brzuchem ciążowym, razem z Kukl ))))
(((Tu mamy nagranie projektu Bjork z Tappi Tíkarrass (zespół łączący punk z jazzem), nazwanego Cork the Bitch’s Ass!)))
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZ-a1Stl5QCdgQ9k0e2HiRaNT2rEbjyBR8gAi0kx8sirE4nX18fKeHk_pB4QufxXHwOF24xoz1nrcSuJzQCLzvPrAV8l-KupGpT3U0GRvvM5IoWMm9peZHkI8tVGLjB-yfX_ILqZkp_FHj/s320/R-309664-1266142228.jpeg.jpg)
Powstaje Kukl, rok 1983 i sześciu muzyków. Ja przejdę do ostatniego album, który
Kukl w 1986 nagrywa. "Wakacje w Europie", tekst jest już po angielsku. I urządza faktyczną podróż.
"Rosnąć, rosnąć - Rosnę dłużej więc koniuszki palców dotykają błyszczącego nieba" -
brzmi pierwszy utwór, który przenosi ducha razem z trąbką. Jest oniryczny, roślinny i brzmi jak kropla rosy pod szklaną kopułą. I tak trwasz.
Drugi utwór to "Francja". Jest agresywniejszy, ma równe, szybkie tempo. Przypomina już bardziej diabelski młyn, który oświetlany ostrym światłem, wywraca scyzorykami. W tekście Bjork śpiewa, powtarzając: tęsknota! tęsknota! - rzuca tym słowem jak lirycznym pociskiem, którego echo jej dodaje spokojniej, na koniec - "biorę ich szare mięsne umysły"....
Gibraltar. To pomieszanie sztuki z poezją, ubranej w muzyczną kompozycję. Diabelski młyn utrzymuje się, prowadzony jest w obecności mężczyzny powtarzającego oczekującym tonem - chcę kwiatów - by ona na te dwa słowa toczyła swój rozbudowany manifest.
Grecja. Teraz manifest rozpoczyna mężczyzna. Opowiada o mężczyźnie, który się gapi na krzyżu. Gapi. I gapi. Na przeciw ulicy. Gapi się. Tymczasem ona odpowiada, że jest spełniona. I szczęśliwa . Wie czego chce. I ten wielki człowiek nad nią ma na pełną kontrolę. Wierzy i zrobi dla niego wszystko. Einar odpowiada: My wszyscy jesteśmy krzyżem! Gapi się w nasze dusze i wisimy, przez naszą chciwość i głód. Nie potrzebujemy żadnego lustra, by się w nim przejrzeć. Jesteśmy na krzyżu. Bjork na to...: Bo wiesz, ja teraz jestem w całkiem dobrej relacji, pracujemy ze sobą, ja wykonuję dla niego brudną robotę. On ciągle jest zajęty, bo wisi na tym krzyżu.. Więc ja muszę wszystkich nawracać, wiesz to całkiem nawet dobre, bo ja nie muszę myśleć, po prostu tylko podążać, ach no i wierzyć... Bjork jest spazmatyczna i ekstatyczna. Krzyczy o swojej wierze, gdy w trakcie muzyka zawija serpentyny niepokoju. Einar zwątpił, jego obłęd przypomina uderzania głowy w wilgotny mur, którego szaleństwo wyrywa słowa z usta.
Druga strona płyty.
Anglia. Przekornie w tle francuski fragment, który rozrywa chyba niemiecki. A potem rozrywa muzyka. Jest kolorowymi fragmentami pól, mieniącymi w przeciwnych estetycznie sobie kolorach. Wykrzykują na dwa głosy i języki, chyba, w przypadku tej piosenki źle słyszę. Jej prędkość działa na mnie naskórkowo, nie merytorycznie. Muzyka zdaje się zaprzeczać słowom, które w tym tempie ciągle tracą na swojej akutalności, rozłamywane przez drogę ruchu, bardzo natężonego zresztą. On, Ona i muzyka walczą na równej pochyłej, by oddać tej ostatniej głowny głos. A kończy się - swoim początkiem. Francuskim lekkim fragmentem.
Holandia. Utwór zaczyna się delikatnymi, wysokimi dźwiękami. Pojawia się delikatna perkusja. Bjork opowiada o mężczyźnie, który zaprosił ją do siebie. Gdy ona usiała na kanapie, ładnej, wygodnej kanapie. On zamknął drzwi. "Już nie siedzę na sofie!, teraz na niej leżę!, on mnie do tego zmusił!". Nie rozumiem tego rytmu, nie rozumiem tego rytmu - dodaje. Muzyka kroczy szybciej. Piękne, wołające synestetyczne wycie samogłosek o+a w tle, jest wielkim akapitem w brzmieniu tekstu i preludium, do tego co zechce powiedzieć Einar... "Strach przed kastracją wywołuje w naszych małych umysłach strach... - Pan Bóg i Chrystus już się nie pieprzą, ich strach pozbawił ich seksualności, stawiając nas na krańcu klifu". A Bjork? Jest jej nagle dobrze. Ale nie wie kogo łaknie. Einar i Bjork krzyczą w przeciwnych kierunkach, nie spotykają swoich głosów. On o strachu na klifie, ona jakby jeszcze przed - w trakcie, doświadcza strachu, pożądania i zagubienia , które widzi już Einar.
Dwie ostatnie piosenki zostawiam zainteresowanym do zrozumienia i rozszyfrowania na własną rękę. Ja już mam dość. To świetny album... Dziwny, niepokojący, brutalny. Trochę trzącha, i na pewno ciągle wyrywa z jakiejkolwiek pewności i stabilność. Kojarzy mi się ze spolaryzowanym Romeo i Julia , których bohaterowie spadają w przepaść, a łączy ich strach i człowieka ułomność na zasadzie Sheakspearowskiej kreacji miłości i przeciwności losu. Wir, wir w czarno-zielono-żółte prążkowane tunele. Neonowowe ostrzeżenie.
---------------------------------- Poszukawałam w internecie reakcji na album, sprawdzając, czy ścieżka mojej analizy nie popłynęła zbyt daleko. Nie. W sieci znajduję: Einar is a psycho. A disjointed, quirky, kooky scatter of screeching , You sink, the weirder and more disturbed it becomes , Brilliant mess ,
Dokładnie. Tymczasem KUKL rozpada się i zostaje powołana z ramiona kilku członków tego zespołu - The Sugarcubes. Ale to opowieść na inną bletkę.
Jan Sputnik
![]() |
1986 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz